Od 100 lat święto Wielkiego Czwartku koncentruje naszą szczególną uwagę wokół tajemnicy Jezusowej modlitwy w Ogrodzie Getsemani. Tym razem choć dzień ten dla wielu jest kolejnym dniem ich życia dla nas nabiera szczególnej wartości z racji Jubileuszu, który przeżywamy w naszej Zakonnej Wspólnocie.

Zjednoczeni wokół ołtarza staliśmy się świadkami słów Jezusa, który ,,umiłowawszy swoich do końca ich umiłował”. Słowa te nie wymagają większego komentarza ale raczej odpowiedzi ze strony człowieka. Naszym gestem jedności i braterskiej miłości był moment odnowienia naszych ślubów zakonnych, który dokonał się w bliskości Eucharystycznego Jezusa. Dla wielu z nas do powrót do początku swojego powołania, fascynacji życiem konsekrowanym i myślą Założyciela.

Niewątpliwie wiele światła w rozważanie nad tajemnicą Chrystusa w Ogrójcu wnoszą słowa papieża Franciszka: ,,warto, abyśmy wszyscy — biskupi, kapłani, osoby konsekrowane, seminarzyści — zadali sobie w tym miejscu pytanie: kim ja jestem wobec mego cierpiącego Pana?

Czy należę do tych, którzy zachęcani przez Jezusa, aby wraz z Nim czuwali, zasypiają i zamiast się modlić, usiłują uciec, zamykając oczy na rzeczywistość?

Czy rozpoznaję się w tych, którzy uciekli ze strachu, opuszczając Mistrza w najbardziej tragicznej godzinie Jego ziemskiego życia?

Czy jest może we mnie obłuda, fałsz tego, kto Go sprzedał za trzydzieści srebrników, kto był nazwany przyjacielem, a jednak zdradził Jezusa?

Czy utożsamiam się z tymi, którzy byli słabi i zaparli się Go, jak Piotr? Niewiele wcześniej obiecał on Jezusowi, że pójdzie za Nim nawet na śmierć (por. Łk 22, 33); później, przyparty do muru i ogarnięty lękiem, przysięga, że Go nie zna.

Czy jestem podobny do tych, którzy organizowali już sobie życie bez Niego, jak dwaj uczniowie z Emaus, nierozumni, których serca nieskore były uwierzyć w słowa proroków (por. Łk 24, 25)?

A może, dzięki Bogu, znajduję się wśród tych, którzy byli wierni do samego końca, jak Dziewica Maryja i apostoł Jan? Kiedy na Golgocie wszystko ogarnia mrok i wydaje się, że nie ma już żadnej nadziei, tylko miłość jest silniejsza niż śmierć. Miłość Matki i umiłowanego ucznia skłania ich do pozostania pod krzyżem, aby do końca dzielić cierpienia Jezusa.

Czy jestem wśród tych, którzy naśladowali swego Mistrza aż po męczeństwo, dając świadectwo, że On był dla nich wszystkim, niezrównaną mocą ich misji i ostateczną perspektywą ich życia?